czwartek, 2 stycznia 2014

Wspomnienia z norweskich dróg



Po tragedii w Kamieniu Pomorskim kolejny raz w mediach powraca temat pijanych kierowców. Pojawiają się wszelkiej maści eksperci od bezpieczeństwa na drogach, a politycy z każdej partii przedstawiają co rusz nowe pomysły, aby sobie poradzić z ludźmi (przyjmując, że to są ludzie) wsiadającymi pod wpływem alkoholu za kółko. Pozostaje mieć nadzieję, że katastrofa z Kamienia Pomorskiego da impuls do faktycznych zmian. Osobiście uważam, że prócz nieuchronności kar (co jest bolączką polskiego systemu sprawiedliwości nie tylko w kwestii jazdy po pijanemu) najważniejsze jest postawienie na edukację. Trzeba skupić się na walce z przyzwoleniem społecznym wśród Polaków na wsiadanie pod wpływem alkoholu do samochodu w roli kierowcy. Bo żadna kara, żadne przepisy nie będą skuteczne w połączeniu ze zmianą myślenia wśród zwykłych obywateli. Warto też pamiętać, że wbrew pozorom alkohol nie jest głównym powodem wypadków na drogach. Według statystyk tylko kilka procent wypadów było związanych z alkoholem.
                Jako że kwestia jazdy po pijanemu samochodem jest częścią całego systemu bezpieczeństwa w ruchu drogowym, to nie można zapominać o wielu innych jego elementach. Stąd też tematyka dzisiejszego wpisu: jak wyglądają drogi w Norwegii i czy warto korzystać z norweskich rozwiązań dotyczących bezpieczeństwa na drogach?
                Gdy mowa jest o tym jak wygląda system bezpieczeństwa w ruchu drogowym w Skandynawii, często mówi się o grożących za wykroczenia karach, a zapomina się, że są one jedynie częścią istniejącego układu, który zawiera dużo więcej elementów. Jak to dokładniej wygląda? Po miesięcznym wypadzie do Norwegii, w trakcie którego przejechałem 3 tysiące kilometrów po tym pięknym kraju, tak mogę opisać norweskie drogi.
                Zacznę od tego, iż nie uważam, aby tzw. kultura jazdy w Norwegii stała na wysokim poziomie. Wydaje mi się, że wielu norweskich kierowców nie słyszało o czymś takim jak kierunkowskaz, a także nie wie, że istnieje instytucja wpuszczania innych samochodów. Na jednym ze skrzyżowań jeden samochód stał 10 minut, aby skręcić w lewo i nikt nie wpadł na pomysł, żeby go wpuścić. W Polsce jeszcze nigdy mi się to nie zdarzyło. Przy tym trzeba zaznaczyć, że skrzyżowań jest mało, szczególnie w miastach wiele jest rond, trend widoczny również w Polsce. Skrzyżowania w większych ośrodkach miejskich najczęściej są wyposażone w sygnalizację świetlną. Co warto podkreślić: stosuje się system dopasowania świateł, który się świetnie sprawdza.
                Znaczącą różnicą między polskimi i norweskimi drogami jest jakość nawierzchni. Jeśli już da się do czegoś przyczepić, to w Norwegii zdarzały się koleiny, ale bardzo trudno trafić na jakąkolwiek dziurę. Chyba że akurat trwa wymiana asfaltu, co się zdarza. Mimo panujących w tym kraju warunków klimatycznych trzeba przyznać, że nawet daleko od głównych tras jak już asfalt został położony, to jest on dobrej jakości. Kolejna różnica to dobre oznakowanie i trafnie dobrana prędkość. Pomijając znany fakt, iż w Norwegii jeździ się wolno, to w przypadku dodatkowych ograniczeń na danym fragmencie trasy w większości przypadków są one słuszne. Nie stosuje się polskich rozwiązań typu „dwupasmowa droga i ograniczenie do 50 km/h”.
                Ogromne znaczenie dla bezpieczeństwa w ruchu drogowym odgrywa niemalże brak przejazdów kolejowych. W większości przypadków dla torów buduje się wiadukty, co również wpływa na płynność jazdy. Pasy w wielu miejscach są wymalowane na żółto, dając ich lepszą widoczność po zmroku. Kolejnym ważnym rozwiązaniem jest duża ilość ograniczeń wyprzedzania, a ponadto tam gdzie się da jezdnie są oddzielone barierkami lub pasami zieleni. Eliminuje to do minimum częstotliwość występowania zdarzeń czołowych, najbardziej tragicznych  w skutkach.
                Wymienione norweskie rozwiązania są dostosowane do panujących warunków klimatycznych, do specyfiki kraju, a kilka z nich na pewno mogłyby przyjąć się również w Polsce. Pamiętajmy przy obecnie trwających dyskusjach na temat pojedynczych sposobów rozwiązania problemu pijanych kierowców, że na bezpieczeństwo w ruchu drogowym składa się mnóstwo elementów i musza one tworzyć jedną całość. Co da zwiększenie kar, gdy za tym nie pójdzie edukacja obywateli, a w społeczeństwie będzie pokutowało myślenie, że i tak sankcja nie jest nieuchronna? Pewnie kilka punktów procentowych zyskają politycy, ale nie rozwiąże to sprawy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz