fot. sport.pl |
W tekście nt. „kibolskiej wojny” Donalda Tuska wspomniałem, iż wojewoda mazowiecki
zastanawiał się nad zamknięciem trybuny/stadionu Legii Warszawa. Sądziłem
wtedy, iż wojewoda pogrozi palcem klubowi,
porozmawia i na tym się zakończy cała sprawa. W końcu nie tylko kibice Legii
czy dziennikarze, ale również wiele osób związanych z branżą bezpieczeństwa
imprez masowych potwierdza: stadion Legii to czołówka polska pod względem
bezpieczeństwa. Na nowym stadionie prócz incydentu z ochroną podczas meczu z
Polonią nie działo się nic, co mogło poważnie zagrozić życiu i zdrowiu. Niestety
wojewoda Jacek Kozłowski twierdzi inaczej. Wczoraj oficjalna strona internetowa
klubu podała:
„Informujemy, że szczegóły związane z rozpoczęciem sprzedaży biletów na mecz Legia Warszawa - Górnik Zabrze zostaną podane na oficjalnej stronie Klubu nie wcześniej, niż we wtorek 17 września.Powodem opóźnienia jest oczekiwanie na ewentualne wydanie decyzji administracyjnej w sprawie zakazu zorganizowania na stadionie przy ul. Łazienkowskiej 3 meczu Legia Warszawa – Górnik Zabrze z udziałem publiczności w dniu 22 września 2013 r.”
Na
początek warto spojrzeć na daty. Ostatni mecz Legii na Łazienkowskiej odbył się
27 sierpnia. Do czego wojewoda mógłby się przyczepić? Przychodzą mi do głowy jedynie
dwie rzeczy: śmiercionośne race (jak mówił wojewoda, temperatura odpalonej racy
to 1500 stopni), które odpalone zostały niezliczoną ilość razy w przeszłości na
nowym stadionie i nikt nie ucierpiał, a przynajmniej nikt o takich osobach nie
słyszał. Kolejną sprawą to ulubiona rzecz wojewody mazowieckiego: niedrożne
przejścia ewakuacyjne. Temat rac i przejść ewakuacyjnych oraz ich wpływ na
bezpieczeństwo to szerszy temat, postaram się go w przyszłości poruszyć, ale
skupmy się na innej sprawie.
Od ostatniego meczu minęło 16 (!) dni. Przez ten czas wojewoda
mazowiecki nie potrafił wydać jakiejkolwiek decyzji. Z troski o bezpieczeństwo
(tylko z tego powodu wojewoda może zakazać zorganizowania meczu z udziałem
publiczności) woli przez ponad 2 tygodnie dobrze się zastanowić i poinformować
klub na chwilę przed meczem. Czy ma to cokolwiek wspólnego z bezpieczeństwem?
Jak klub ma się przygotować do organizacji meczu, jeśli mniej niż
tydzień przed nim nie wie czy mecz odbędzie się z udziałem publiczności? To już
nie pierwszy raz, w przeszłości wojewoda potrafił wydać decyzję o otwarciu lub
zamknięciu jednej trybuny kilkanaście godzin przed meczem. To dopiero pomoc dla
klubu, który chce zapewnić swoim kibicom rozrywkę w zgodzie z zasadami
bezpieczeństwa. Co ciekawe, ramię w ramię z wojewodą idzie policja. Czy dla
policji też nie ma znaczenia kiedy dowie się czy mecz odbędzie się z
publicznością? Wydawać by się mogło, iż na pewno mniej policjantów można wysłać
na ulice jeśli ten mecz zostanie rozegrany bez kibiców, co mogłoby się przełożyć
na oszczędności. A przecież tyle razy można usłyszeć, że policja wydaje grube
miliony na zabezpieczenie meczów.
Jak podał portal legia.net, wojewoda postawił
Legii warunki. Jeśli wojewoda ma nie reagować, to klub ma przedstawić
długofalowy plan poprawy bezpieczeństwa oraz zmienić wniosek o organizację
meczów tak, by wszystkie mecze zostały zakwalifikowane jako imprezy masowe
podwyższonego ryzyka. Żądania wojewody i policji to klasyczny przykład jak
pokazać swoją ignorancję w temacie, o którym powinno się wiedzieć dosyć sporo.
Wszystko to, a jakże, w trosce o bezpieczeństwo, gdyż jak wiadomo na meczach
Legii dochodzi regularnie do zagrożenia życia, zdrowia ludzi i pewnie też całego
miasta, nie tylko osób będących na stadionie. Co to znaczy „długofalowy plan poprawy bezpieczeństwa”? Choć trudno stwierdzić co wojewoda ma na myśli, to ten punkt jest jeszcze logiczny – w końcu
wojewoda twierdzi, że na stadionie jest niebezpiecznie, więc trzeba poprawiać
stan bezpieczeństwa. Jednak ciekawszy jest punkt dotyczący meczów, które automatycznie
mają zostać zakwalifikowane jako imprezy masowe podwyższonego ryzyka. Jako
komentarz do tego punktu niech wystarczy cytat z ustawy o bezpieczeństwie
imprez masowych:
„Art. 3. Ilekroć w ustawie jest mowa o:5) imprezie masowej podwyższonego ryzyka - należy przez to rozumieć imprezę masową, w czasie której, zgodnie z informacją o przewidywanych zagrożeniach lub dotychczasowymi doświadczeniami dotyczącymi zachowania osób uczestniczących, istnieje obawa wystąpienia aktów przemocy lub agresji”
Panie wojewodo Kozłowski, rozumiem,
że to nie Pan jest pomysłodawcą całej akcji, w końcu w całej Polsce dzieją się
mniej lub bardziej absurdalne rzeczy, ale proszę chociaż zachować pozory dbania
o bezpieczeństwo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz