Kilka dni temu Michał Kocięba ogłosił na swoim
twitterze, że nie będzie już pełnił roli rzecznika prasowego Legii Warszawa,
zapowiadając swoje przejście do innej firmy. Wczoraj wieczorem stało się jasne,
iż pozyskała go platforma nc+. Jak podaje portal wirtualnemedia.pl, Kocięba
zostanie kierownikiem ds. komunikacji i PR kanałów sportowych. Między innymi
będzie odpowiedzialny za rozwój działań komunikacyjnych w internecie, ze
szczególnym wskazaniem na media społecznościowe. Spójrzmy zatem przed jakimi
wyzwaniami stoi były rzecznik prasowy Legii na obszarze komunikacji z fanami w
internecie.
Na początek kilka liczb: ponad 122 tysiące
polubień na Facebooku, ponad 10 tysięcy obserwujących na Twitterze i prawie 3
tysiące subskrybentów na Youtube (choć konto nosi nazwę Canal Plus, to filmiki
od paru miesięcy są wrzucane jedynie przez redakcję sportową - może warto
wszędzie widnieć pod jednym szyldem Canal+Sport?). To jak na polskie warunki
bardzo dobre wyniki.
Wrażenie musi budzić profesjonalizm. Widać, że
wzorce z zachodniej Europy nie są jedynie stosowane przy produkcji (patrząc na
tak "opakowaną" Ekstraklasę wielu zapomina o jej faktycznym
poziomie), ale również w komunikacji z fanami. Regularnie dodawane posty i
tweety, częsta interakcja w komentarzach na Facebooku i na Twitterze, a ponadto
różnego rodzaju quizy i konkursy z nagrodami oraz bardzo przydatna co weekend
informacja o rozpisce komentatorów. Wszystko to daje obraz świetnie
prowadzonych kanałów komunikacyjnych. Cytując Mirosława Szymkowiaka - szacuneczek.
Koledzy zajmujący się PR w całej spółce nc+ mają się od kogo uczyć. Gdyby tak
prowadzono komunikację z klientami przy okazji fuzji C+ i n, to pewnie nie
byłoby aż takich problemów wizerunkowych.
Tak dobrze jak na Facebooku i Twitterze nie jest
na Youtube. Choć przy blisko 3 tys. subskrybentów niektóre filmy oglądało nawet
ponad 20 tys. internautów, to przy takim potencjale jest to wynik słaby.
Szczególnie biorąc pod uwagę ilość fanów na Facebooku. Może to się brać z
faktu, że do niedawna redakcja sportowa wrzucały filmy na vimeo, a do tego na
stronie canalplus.pl znajduje się sekcja video.
I to właśnie strona powinna być priorytetem
działań Michała Kocięby i jego współpracowników. Oczywiście, Facebook i Twitter
mogą jeszcze zanotować progres, tak samo profesjonalnie może być prowadzony
profil na Google+, a kilka udostępnionych materiałów (chociażby z przepastnego
archiwum Canal+ - część na pewno skusiłaby się na oglądanie najbardziej
popularnych meczów z lat 90. Ekstraklasy czy niezapomnianych hitów lig
zagranicznych) filmowych wpłynie pozytywnie na rozwój kanału Youtube. W tej
całej układance jednak strona internetowa, nadal stanowiąca wizytówkę całego C+
jak i redakcji sportowej, jest najsłabszym ogniwem. Choć wprowadzony już
jakiś czas temu nowy wygląda programu tv można zaliczyć jako pozytyw, to
podstrona sportowa pozostawia wiele do życzenia. Sekcja video niemalże nie
istnieje (wśród 4 "najnowszych" pojawiających się na podstronie o
sporcie jest filmik z...jedenastką Polaków na Euro 2012 zdaniem Jana Urbana),
widok m.in. górnego paska nie sprzyja szybkiej nawigacji, a świetnie prowadzony
Twitter nie jest na stronie w żadnym miejscu wyeksponowany. Można mieć też
zastrzeżenia do wpisów na blogach ekspertów, że jest ich dosyć mało, wieje od
nich sztampą i nie dowiemy się z nich niczego ciekawego, choć takiego zaplecza
merytorycznego nie ma żadna inna polska redakcja sportowa.
Wśród kanałów sportowych w Polsce platforma nc+
nie ma sobie równych. Pod względem praw do transmisji, ekspertów czy produkcji.
Podobnie jest na niwie komunikacji z fanami w internecie. Za jakiś czas może
konkurencję stanowić jedynie Polsat Sport, który ostatnimi czasy zdał sobie
sprawę, że internet to bardzo ważne medium i warto w niego inwestować. Podążając
za trendami światowymi nc+ na pewno będzie chciała jeszcze podwyższyć
poprzeczkę, umieszczoną już teraz bardzo wysoko. Czy to im się uda? Platforma
nc+ ma potencjał, aby zdominować w tej sferze polski rynek nie tylko kanałów
sportowych. A zatrudnienie Michała Kocięby i stworzenie nowego stanowiska do
nadzoru działań marketingowych tylko kanałów sportowych świadczy o tym, że
prócz potencjału są również chęci. Wypada trzymać kciuki.
PS. Pierwszy wpis na blogu pojawia się dziś, ale z różnych względów ostateczny kształt blog przybierze we wrześniu. Wtedy też postaram się o wprowadzenie, ale jak widać po pierwszym wpisie - będzie głównie o sporcie, marketingu, ale również o wielu innych sprawach. Jak na razie zapraszam do śledzenia profilu na Twitterze ( https://twitter.com/niekumaty ), a po więcej już we wrześniu!